Nazwa tej marokańskiej zupy pochodzi od słowa "gorący". Jej przyprawy rozgrzewają, a składniki mają moc przywracania sił. Stawia na nogi muzułmanów po całodziennym poście w czasie Ramadanu. Tradycyjnie jada się ją po zachodzie słońca w okresie Ramadanu, pogryzając suszonymi figami i daktylami.
1/2 kg wołowiny na gulasz, ew. kurczaka, indyka a najlepiej baraniny
2 - 3 łodygi selera naciowego
2 średnie cebule
2 ząbki czosnku
1 szklanka soczewicy
1 szklanka suchej ciecierzycy (użyłam gotowej z puszki)
2 marchewki
Puszka pomidorów
1 papryka
1/2 szklanki zielonego groszku (najlepiej mrożony)
2 łyżki oleju
Przyprawy: kumin, imbir - proszek, cynamon - w lasce, szafran (lub kurkuma), sól, pieprz, harissa
Odrobina soku z cytryny (limonki)
Kolendra do posypania
Mięso kroimy w kostkę, podsmażamy na oleju, dodajemy do niego resztę składników. Przyprawy podgrzałam wcześniej na suchej patelni.
Można dodać ryż lub drobny makaron, ale dla mnie byłaby za gęsta, szczególnie na drugi dzień, bo ta zupa jest jak nasz bigos; zyskuje na odgrzewaniu. Odmian ma tak wiele, jak wielu szykuje ją kucharzy.
Czosnek raczej używać z umiarem - jako, że to potrawa na ramadan nie należy pachnieć nim w czasie modlitwy.
Podawać z chlebem np. pita, daktylami i figami.
Uwielbiam arabska kuchnie, robilam kiedys te zupe i pamietam, ze byla przepyszna.
OdpowiedzUsuńŚwietne składnki , na pewno dodaje energii :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Na takiej zupie to spokojnie można pościć:)
OdpowiedzUsuńHarira to chyba zupa marokanska? w Tunezji nieznana
OdpowiedzUsuńa napisałam, że tunezyjska?
OdpowiedzUsuń